Inspirujemy
Jak budować takie przekonanie o własnej wartości, które pozwala na życie bez zasługiwania?
Jak budować takie przekonanie o własnej wartości, które pozwala na życie bez zasługiwania?
Gdyby ktoś mnie zapytał o zdania, które najczęściej padają w gabinecie psychologicznym, i które wyrządzają nam bardzo dużo krzywdy, wskazałabym wszystkie zawierające zaprzeczenie naszej wartości.
Ile razy myślimy o sobie, że będziemy wartościowi dopiero, gdy będziemy w małżeństwie?
Kiedy wyciśniemy z siebie więcej na siłowni, zdobędziemy awans w pracy lub dostaniemy podwyżkę?
Gdy urodzimy córkę lub spłodzimy syna? Kiedy schudniemy kilka kilogramów i zmieścimy się w strój kąpielowy sprzed pięciu sezonów?
Jak często pojawia się w nas przekonanie, że niedomagamy, że czegoś nam brakuje, że na coś musimy zasłużyć albo udowodnić?
Wierzymy w te warunki, niczym Sherlock Holmes gromadzimy dowody na to, że jeszcze nie zasługujemy na bycie kochanym i zaakceptowanym. Takie myślenie potrafi nas skutecznie zatrzymać i nie pozwoli zrobić kroku w stronę marzeń czy otwierających się możliwości. Nieraz doprowadzi do smutku, żalu, zawodu, a nawet depresji. To poczucie niedomagania, bycia niewystarczającym, rodzi wstyd. Takie życie w ciągłym przekonaniu, że nigdy nie dościgniemy swoich wzorców i ideałów, drenuje nas i wypala od środka. Na dłuższą metę powoduje chroniczne zmęczenie, wręcz wyczerpanie.
Dr Brene Brown, która poświęciła ponad dekadę na badanie wstydu, definiuje go tak:
„wstyd to bardzo bolesne uczucie lub doświadczenie polegające na tym, że wierzymy we własne wady, a wskutek tego w to, że nie jesteśmy godni miłości i przynależności”. Nieodłącznym towarzyszem wstydu jest strach przed zerwaniem więzi z innymi: boimy się, że zrobiliśmy coś, przez co ktoś nas odrzuci. To lęk przed tym, że nie będziemy kochani, a przecież potrzebujemy miłości i przynależności jak powietrza. Wstyd to jedna z najbardziej prymitywnych emocji, a nawet coś więcej niż emocja, bo nie opiera się tylko na prostej reakcji organizmu na bodziec. Do wystąpienia wstydu potrzebne jest myślenie. Innymi słowy, wstyd wywołują pewne przekonania o sobie lub świecie, oparte na przesłaniu „jestem niewystarczająco dobry / dobra by mnie zaakceptować”. Dopiero wtedy dołączają do nich oznaki emocji, takie jak: czerwienienie się, potliwość, gęsia skórka, skurcze żołądka, ucisk w klatce piersiowej, ból w ciele.
To przekonanie o własnej niewystarczalności i niedopasowaniu sprawia, że chowamy się pod kołdrą, w relacjach nie ujawniamy swoich prawdziwych emocji, nie mówimy prawdy, ubieramy coraz to nowsze piórka i maski, byle nie pokazać swojej wrażliwości. W miarę naszego dorastania ten strach przenosi się poza wymiar cielesny – boimy się powiedzieć mężowi / żonie, że straciliśmy pracę. Wstydzimy się, gdy ktoś zapyta nas o termin porodu, a my po prostu przytyłyśmy. Wstyd pojawia się także wtedy, gdy wyładowujemy złość na dzieciach, a jeszcze gorzej, kiedy widzi to teściowa. Kiedy ktoś wytyka ci bycie kiepskim ojcem, bo oglądasz telewizję, a dzieci fajnie bawią się same i nie chcesz im przeszkadzać. Lękamy się pytań „kiedy w końcu kogoś poznasz?”, ale i spotkania z byłym partnerem, który już poznał kogoś nowego. Wstydzimy się bankructwa, długów, chorób, nadwagi, błędnych decyzji zawodowych, bycia wyśmiewanym przez szefa, opinii naszych rodziców, gdy zrobimy coś po swojemu. To wszystko uderza w nasze serca: zaczynamy bardziej wierzyć w to, że nie zasługujemy na czyjąś miłość, uwagę, szacunek.
Wstyd w rodzinie oddziela nas od siebie nawzajem.
Zamiast radości, spokoju i poczucia bezpieczeństwa w relacji, pojawia się nieufność, morze domysłów i strach przed oceną. Szczególnie, że najbliższą osobę najłatwiej zawstydzić, bo jak nikt znamy jej słabe punkty.
Praca badawcza dr Brene Brown początkowo doprowadziła ją do załamania psychicznego, kiedy zdała sobie sprawę, że żyje zupełnie na odwrót niż ci, których nazwała „żyjącymi pełnymi sercami”. Były to osoby przekonane o własnej wartości, pełne wewnętrznego pokoju, radości i wdzięczności. To byli ludzie, którzy po prostu uwierzyli, że są warci miłości, że są dobrzy i nie muszą tego nikomu udowadniać. Że są „wystarczający” teraz i już, bez dodatkowych warunków.
Jak zatem rozwijać w sobie takie myślenie? Jak budować takie przekonanie o własnej wartości, które pozwala na życie bez zasługiwania?
Poszukamy odpowiedzi na bezpłatnej konferencji online, poświęconej poczuciu własnej wartości Zobacz szczegóły
Autorka tekstu
Monika Chochla
Psycholożka, trenerka kompetencji miękkich, terapeutka Racjonalnej Terapii Zachowania. Od 10 lat jako trener i coach wspiera rozwój takich kompetencji jak: komunikacja, efektywna współpraca w zespole, praca z krytykiem wewnętrznym, rozwój samoświadomości własnej i zaufanie w związku. W pracy z ludźmi najbardziej lubi błysk w oku oznaczający, że ktoś właśnie odkrył w sobie moc i siłę do pełniejszego życia, oraz że przyjmuje siebie w całości z tym, co w nim silne i wrażliwe. Przeprowadziła ponad 1600 godzin szkoleniowych oraz ponad 600 indywidualnych konsultacji psychologicznych i coachingowych. Prowadzi autorskie warsztaty psychologiczne dla osób wierzących, inspiruje ludzi do życia zaangażowanego pisząc bloga www.chcemisie.com.pl. Prywatnie: żona, mama, miłośniczka wypraw rowerowych po Polsce i Europie.